Kiara cały dzień rozpaczała, a kiedy Kovu powiedział jej, że lwice znalazły ślady krwi, popadła w melancholię. Łzawymi oczami patrzyła na szczyt Lwiej Skały. Zdawało się jej, że ledwie wczoraj trzymała maleńkie lwiątko w łapach i myła je, wspominała jego pierwsze kroki. Kiedy przypomniało się jej jego pierwsze słowo, który brzmiało "mama", rozpłakała się. jej kochane, ukochane dziecko!
W tym czasie Kovu chodził smętny. Wszędzie gdzie patrzył widział małego Kodę, ale jeszcze bardziej dręczyła go sprawa następcy tronu. Leach była trochę roztrzepana, a Asha... O niej nie ma co mówić. Z tą sprawą poszedł do Simby.
- Zrzekam się następstwa tronu - powiedział Kovu.
- Co? Czemu?
- Od kiedy Koda nie żyje, nie mam żadnego dość odpowiedzialnego dziecka. Niech następcą będzie Kopa, on byłby lepszym królem niż ja.
- Ale Kopa ma własne stado, nie będzie miał czasu...
Wtedy Kovu wybiegł wściekły. Stanął przed Kopą.
- Jedna lwica z twojego stada zabiła mojego syna!
- Co ty wygadujesz? Koda nie żyje?
- Tak! TY GO ZABIŁEŚ!
- CO?! NIGDY! TO PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁ!
- JAK ŚMIESZ TY ŚMIECIU!
Na te słowa Kopa rzucił się na Kovu.
Zaczęła się krwawa walka. Kły błyszczały, pazury zaczerwieniły się, na ciałach lwów pojawiały się obficie krwawiące rany. Całe Zajście przerwał Simba.
- Co tu się dzieje?!
- Tato! On myśli, że zabiłem jego syna!
- Kovu, jak możesz tak myśleć?!
- Jeśli nie on, to ktoś z jego stada! Mój syn na pewno nie żyje i chcę wiedzieć kto go zabił!
Lew warknął i odszedł w stronę dżungli. Kiedy szedł natrafił na ślady krwi. Podążył za nimi i zobaczył syna. Zostawił go tam, bo nie chciał by Kiara się załamała, ale lew nie wiedział, że gdy tylko odszedł, Koda otworzył oczy.
Mój obrazek. NIE KOPIOWAĆ, CHYBA ŻE ZA MOJĄ ZGODĄ!
Wspaniałe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co z Kodą.
:)
Napewno Zira tak urządziła Kode
OdpowiedzUsuńNapisz 11 rozdział,,Zakochany książe"
OdpowiedzUsuńjak Koda idzie do Bory z kwiatem w zębach
Gdzie jest 11 rozdział,bo zaczynam mieć wątpliwości czy ta historia wogule skończy.
OdpowiedzUsuńDlaczego Kovu obwinia Kope, przecież chyba pamięta co Zira zrobiła z Ashą
OdpowiedzUsuńBałam się, że Koda umarł!
OdpowiedzUsuńCzemu Kovu uważa, że to była wina Kopy? Przecież to nie on zrobił Ashy to odgryzione ucho
OdpowiedzUsuńSądzę, że Kopa zabił Kodę, żeby Kovu zrzekł się tronu. Bo sam chciałby zostać królem.
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za Kopą, ale Kovu to przesadził z tym zabiciem. Dlaczego oskarża Kope, skoro to przecież NIE JEGO WINA?
OdpowiedzUsuńAle smutne, że Koda umarł :(
OdpowiedzUsuńMogłaś tego tak nie kończyć, tylko że poślubił Borę i żyli razem długo i szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńAle Kovu to był głupi, no bo przecież to nie zawsze musi być wina Kopy. Ja nie cierpię Kovu. Kopy też, ja go nazywam raczej "Kupa" ;p
OdpowiedzUsuńAle na pewno Kopa jest lepszy niż Kion:/ W mojej wersji jest Kion toksycznym partnerem. I tylko mnie dziwi fakt, że Kiara bardzo rozpacza po Kodzie, ale po Leah już nie uroniła łzy?
UsuńSzczerze mówiąc, zawiodłam się trochę. Zakończenie jest dość nieciekawe, ale reszta bloga jest fajna. Tylko koniec taki niezbyt :)
OdpowiedzUsuńFajny obrazek, mogę skopiować?
OdpowiedzUsuńMoże Koda założy własne stado jak Kopa kiedyś :p
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie tylko szkoda mi Kody.
OdpowiedzUsuńPsiaki górą! Nie psiaki górą
OdpowiedzUsuńSorry. Pomyłka. Jak mówiłam opowiadanie mega :)
OdpowiedzUsuń