Na straży stały dwie lwice, jedna starsza, druga młodsza. Młodsza posiadała małą kępkę włosów na głowie. Wyglądała na znudzoną i zmęczoną.
- Chiku (czytaj: Cziku), czy coś się stało?
Lwica westchnęła i odpowiedziała.
- Stoimy tu tak długo nie wiadomo po co. Nikt się nie pojawił od kilku dni.
- Tak, ale musimy tu zostać i pilnować terenu, pamiętasz, co się stało, kiedy pojawiła się tu ta szalona lwica? Mogła wymordować lwiątka! Nawet jedno się jej udało...
Wtedy zapadła na długo cisza. Nagle Chiku poderwała głowę.
- Co się dzieje?! - zapytała druga lwica.
- Co to jest? Widzisz to?
- To tylko kamień pod błotem.
- Ale wcześniej go tu nie było, sprawdzę to.
Starsza lwica pokręciła oczami, kiedy Chiku podbiegła do kupki błota i zaczęła kopać. Okazało się, że leży tam lwiątko.
- MAMO! To dziecko! I ono jeszcze żyje!
Starsza lwica zwróciła głowę ku córce, która trzymała lwiątko w pysku.
- Świetnie, teraz możesz je zabić.
- Zabić?! Ale to...
- Chiku,znasz zasady, każdy obcy, nawet lwiątko, ma zostać zabity.
- Nie! Zaniosę je do samca alfa i on zdecyduje!
- Chiku, skarbie, on i tak je zabije, dobrze o tym wiesz.
Lwica nie słuchała, szła ku grocie pomiędzy ścianami wąwozu.
- Chiku! Zaczekaj!
Lwica odwróciła się i zobaczyła swoją matkę, która biegła do niej.
- Daj mi ją obwąchać, dowiemy się skąd jest.
Chiku podała matce lwiątko. Lwica nachyliła się i natychmiast rozprostowała się.
- To lwiozeimiec w dodatku z rodziny królewskiej.
- Królewskiej?
- Tak, ale teraz się pospiesz, za chwilę południe, a wtedy samiec alfa śpi aż do nocy, kiedy idzie na patrol.
Chiku zaczęła szybko iść. Kiedy stanęła przed wejściem do pieczary, straciła odwagę.
- Panie...
- Kto teraz przychodzi?! - rozległ się straszny, odbijający się echem głos.
- To ja Chiku...
- Aha, ale nie powinnaś być na straży ze swoją matką Azimą?
- Tak, ale znalazłam to lwiątko...
- Lwiątko?
- Tak, żywe, ale ma rany i...
Nie dokończyła, bo ze strachu załamał się jej głos. Samiec wyszedł z groty, miał zielone oczy, jasne miodowe futro i miłą twarz. Gdyby teraz Simba albo Kovu stanęli przed nim, wydałby się strasznie mały, ale dla lwic był wielki.
- Gdzie było? - zapytał, a głos miał miły, cichy i pogodny.
- Nad brzegiem rzeki, całe w błocie.
Lew z troską popatrzył na lwiątko. Zbliżył swój pysk do ciała lwiątka i powąchał. Jego źrenice poszerzyły się.
- To lwioziemiec z rodziny królewskiej.
Lew ponownie zbliżył swój pysk do brzucha lwiątka, pokazał kły. Chiku wiedziała, że za chwilę, tam gdzie jest lwiatko, pojawi się poszarpane ciało. Odwróciła głowę, by tego nie widzieć, ale usłyszała tylko pokasływanie. Kiedy się odwróciła, zobaczyła samca myjącego lwiątko.
- Zawołam cię, a na razie idź do stada, wiem, że masz tam małą córkę. Kiedy to lwiątko dorośnie i stanie się lwicą, będzie u nas polować. Teraz, jak mówiłem idź do swojego dziecka.
- Nie, mogę tu poczekać.
Kiedy lew skończył myć lwiątko, oddał je Chiku, która skierowała się ku stadu. Samiec ciągle ją obserwował.
Kiedy doszła na polankę, gdzie rosły małe roślinki, podbiegała do niej mała lwiczka.
- Mamusia! Mamusia!
Lwiątko otarło się o łapy Chiku. Lwica położyła lwiątko przed swoją córką.
- Kto to jest? - zapytała.
- To... twoja nowa przyjaciółka, nauczysz ją życia w stadzie, dobrze? Traktuj ją jak siostrę, zgadzasz się Mala?
- Tak!
Kiedy Chiku odeszła, Mala pochyliła się na nową koleżanką.
- Tak spokojnie leży, ale dość długo, może ona już...
Wtedy lwiczka odtworzyła oczy. Mala stała nad nią kilka sekund, a następnie ze strachem odskoczyły.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Jestem Leach, a ty?
- Mam na imię Mala! Jesteś moją nową siostrą!
Leach spojrzała na nią dziwnie.
- Jak to siostrą?
- Moja mama przyszła i powiedziała, że będziesz tak jakby moją siostrą. Ale wiem więcej, bo kiedy zobaczyłam, jak moja mama idzie do samca alfa, poszła po cichu za nią, kiedy samiec mył cię z błota...
- Mył mnie?!
- Tak! I kiedy cię mył, uciekłam. Będziesz mieszkać w naszym stadzie i polować kiedy dorośniesz.
- Dobrze, ale opowiedz mi o tym samcu alfa!
- Wszyscy mówią, że jest straszny, ale mi wydał się miły, z moją mamą rozmawiał spokojnie, pożartował, wcale cie nie zabił...
- Zabił?
- Tak, w naszym stadzie obcych się zabija. I on miał taki miły głos i był przystojny i był podobny do ciebie i był...
- Podobny do mnie?
- Tak, miał podobny kolor futra i pędzelka na ogonie.
- A jak się nazywa?
- Ma na imię Kopa.
Leach nie wiedziała jeszcze, że w ogóle ma wujka, więc nijak nie zareagowała.
- Dobra, pokarzę ci miejsce gdzie polują. Teraz są tam treningi dla starszych lwiątek. Jutro my mamy trening.
Kiedy lwiczki szły po małej sawannie trochę dalej od siedziby stada, coś skoczyło na Leach.
- Ojej! Nie chciałem, ale wtapiasz się w trawę. Nic ci nie jest? Jestem Sefu, a ty?
- Ja jestem Leach i nic mi nie jest.
- Wiesz, jesteś nawet ładna... - mówiąc to lewek zaczerwienił się, tak samo jak Leach.
Nagle coś znowu położyło lwiczkę na ziemię, ale tym razem specjalnie.
- ZOSTAW SEFU! ON JEST MÓJ!
Była to jasna lwica, o niebieskich oczach i czarnym nosie. Była bardzo ładna.
- Ej! Akleja, nie warcz na nią, to tylko mała lwiczka w dodatku ma kaleką nogę!
Nastoletnia lwica kopnęła Sefu, a on odleciał kawałek i zemdlał, następnie rzuciła się na Leach. Lwiczka pamiętała lekcję walki. Szukała słabych stron przeciwnika, ale Akleja znalazła je pierwsza. Chwyciła zębami i pazurami tylną lewą nogę Leach. Na pomoc ruszyła im lwica, która była nauczycielką. Akleja dostała lanie i nie mogła wychodzić z groty, ponieważ ta lwica była też jej mamą. Następnie zajęła się Sefu, który miał obficie krwawiącą ranę na ramieniu.
W tym czasie Mala i Leach chodziły po sawannie.
- Co ci się stało w tą nogę?
- Taka się urodziłam, z paraliżem.
Wtedy z krzaków wyleciał młody, ciemny lewek.
- Adolfo! Co ty tym razem wymyśliłeś? - krzyknęła Mala.
- Nic, jak zwykle szukam czegoś do jedzenia i mów mi Adi!
- Czemu szukasz jedzenia? - zaciekawiła się Leach.
- Bo jestem sierotą i muszę coś jeść. Widziałem jak struś opuszcza swoje gniazdo, gdzie jest wielkie jajo, które starczy mi na cały miesiąc. Właśnie po nie idę.
Lwiczki poszły za Adim.Kiedy lewek zbliżał się do jajka, poślizgnął się i rozwalił je na kilka części, a cały oblepiony był żółtkiem i białkiem. Wtedy struś, który własnie wracał, zaczął go gonić. Na pomoc przybył mu Kopa, samiec alfa. Potem pouczył go, że to niebezpieczne i takie tam, ale potem powiedział, że da mu całe skrzydło strusia i to mu starczy na jakiś czas.
Wieczorem, podczas kolacji, na której był struś i zebra, Leach bardzo się bała. Kopa zauważył to i powiedział, że jeśli się boi, może spać z nim. Lwiczka zgodziła się.
- Twoja mama to Kiara, tak?
- Tak... Skąd pan zna imię mojej mamy?
- Bo jestem jej bratem.
Fajne opowiadanko.
OdpowiedzUsuńLeach zapomniała o Kiarze, Kovu, Ashie i Kodzie?
:)
Ashy, nie Ashie
UsuńOpowiadanie fajne, i takie tajemnicze zakończenie!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Leah nie jest kaleką, tylko jest inna. Ale wiem, że tamte lwice jej nie znały i źle ją oceniały. Sefu jest dla niej taaaaaki dobry! I się później z tej miłości poślubili, prawda?
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Króla Lwa 4" i ciągle rysuję coś z niego, bo tak go uwielbiam! Najbardziej lubiłem Ashę, ale teraz najbardziej lubię Leah, bo wstawiłam się za nią, kiedy przeczytałam ten fragment: "…i w dodatku ma kaleką nogę!". Koda jest podobny trochę do Skazy, bo ma taką fryzurę, ale chyba taki nie jest, prawda? Mam nadzieję, że jak dorośnie będzie miły. I że zakocha się w Borze:)
OdpowiedzUsuńLubię ten blog, fajne tu są zdjęcia. Wydaje mi się, że Sefu był synem Akiei i dlatego tak go broniła przed Leah. Ale ona się z nim bawiła. Kopa jest fajny, przypomina Simbę. Ja w ogóle lubię wszystko w "królu lwie 4". U mnie Zira ma siostrę, która nazywa się Sumu i czeka na zemstę.
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga:
OdpowiedzUsuńkrollew4nowepokolenie.com (Król Lew 4 nowe pokolenie)
(Jeszcze nie powstał, ale będzie gotowy za 2 dni)
Na jednym blogu przeczytałam, że matka Sefu nazywała Athena, a tata Umaskini. Ale zabił ich Kopa, kiedy wpadli do wąwozu. Sefu został sam. Nie zabito go, ponieważ był małym lwiątkiem. Zaopiekowała się nim Akeja. Nie miała własnych dzieci, a tak się bała, że straci Sefu, że zaatakowała Leah. A ona chciała się z nim tylko pobawić.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że Adolfo nie lubi, jak się do niego tak zwracać. Bo przecież podczas II wojny światowej niemieckim okupantem był Adolf Hitler i teraz nikt nie chce nadawać dziecku imienia: Adolf. Moim zdaniem można było nazwać Adolfa prostu Adi.
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie, podobają mi się postacie, które w nim były jak Chiku, Azima, Mala, Sefu, Akleja i ta nauczycielka a w ogóle to nie wiedziałam, że Kiara ma jakiegoś brata Kopę i nie było go nawet w Królu Lwie 2.
OdpowiedzUsuń